sobota, 13 lipca 2013

4. Lwiątko

Lwiątko

   Shenzi i Banzai byli juz pod domem Eda. Cała trójka siedziała w miejscu i czekała aż dorosłe hieny pójdą na polowanie. Banzai rysował cos pazurem w piachu. Shenzi czekała cierpliwie, podobnie jak Eddie. W końcu Bozo burknął coś cicho.
- Uch, ile jeszcze...?
Eddie pokiwał głową, też trochę znudzony. Shenzi spojrzała na nich z smutno.
- Co wy? Nie macie zamiaru przeżyć przygody życia? - powiedziała hiena z wyrzutem.
- Jaka tam przygoda życia? Co można tu robić, powiedz.
Ed potrząsnął łbem. Shenzi zawarczała.
- Kapuściane łby! A kto wspominał, że to ma się odbyć tutaj?!
Hieny poderwały się.
 
- C-co?
Shenzi wstała i zaczęła iść w stronę północnej granicy.
- No na co czekacie? Idziecie?
 Banzai chwilę jeszcze siedział, potem ruszył za hieną. Eddie zachichotał i w podskokach ruszył przy boku przewodniczki. Bozo przewrócił oczami.

 Długo zajęło im przejście cmentarzyska. Przewodniczka ominęła tereny łowne i ruszyła bez odpoczynku w stronę Wodopoju. Banzai ledwo za nią nadążał. Pewnie dlatego, że szedł za nią w tyle. Obok Shenzi kroczył Ed, stale uśmiechnięty i zadowolony. Shenzi odwzajemniała jego uśmiechy. Banzai wiele razy próbował podbiec to hien, ale za każdym razem zabrakło mu odwagi. Pozostało więc tak, jak jest.
  W pewnym momencie Shenzi zaczęła biec. Banzai musiał przyśpieszyć kroku. Biegł szybko i nie rozglądał się. Starał się nie stracić między trawą widoku dwóch hien. Rozpędził się niesamowicie, nawet gdyby chciał, nie mógłby się tak łatwo zatrzymać.
W pewnym momencie zaczął się zbliżać do Shenzi i Eda. Zadowolony, myślał że dogoni ich zaraz. Niestety, oni stali. Pech chciał żeby trafił w Shenzi, która prawie uderzyła w kamień. Obróciła się i warknęła na Bozo.
- Ej! Patrz, gdzie leziesz! - wrzasnęła przybliżając swój psyk do pyska Banzaia.
Zmieszał się. W jego oczach zaświeciły jakby gwiazdki. Hiena chwilę jeszcze robiła złą mine. Potem westchnęła.
- No dobra... nie smuć się już.
Banzai lekko się rozchmurzył. Potem wstał i zaczął podziwiać widok.
- Wow...
Daleko jasniał zarys Lwiej Skały. Wszędzie było pełno zieleni i rośliń. Niebo niesamowicie niebieskie, czyste. Nigdzie śladu po kościach lub pyle. Banzai nigdy nie widział tak pięknego widoku. Naokoło pełno zwierząt... inaczej niż na szarym i monotonnym Cmentarzysku Słoni. Aż oczy mu pojaśniały. Eddie i Shenzi również przyglądali się temu widokowi.
- Jak tu... pięknie... - szepnął Bozo.
Hieny schowały się za małym kamieniem. Bozo zaczął zawracać, napatrzył się już. Jeszcze ich lwy dopadną.
- Ej, a ty dokąd? - Shenzi spojrzała na odchodzącego.
Banzai odwrócił się.
- A gdzieś mamy jeszcze iść?
- Co ty! Przed nami wycieczka na Lwią Skałę!
Zbladł i dotknął łapą głowy Shenzi.
- Gorączki raczej nie masz...
Hiena uchyliła się i odskoczyła. Głośno warknęła.
- Wal się!
 Eddie wrzasnąl głośno. Nie chciał, żeby jego przyjaciele się kłócili. Hieny spojrzały na Eda a potem po sobie. Oboje bąkneli krótkie ''Sorry''. Ed uśmiechnąl się. Banzai westchnął i spojrzał na Shenzi. Jego oczy wyglądały pytająco.
- Na prawdę chcesz tam iść?
- No jasne! Przecież Ed chce iść.
Eddie pokiwał łbem i klasnął w łapy. Wskazał pyskiem na Lwią Skałę.
- Nie pękaj, co ci się może stać? Jesteś ze mną. - Shenzi uśmiechnęła się.
Bozo zrobił obojętną minę. Ruszył za Shenzi przedzierającą się przez trawę. Koło niego sunął Ed. Banzai poklepał hienkę po głowie. Spojrzał na jego uszy. Westchnął i uśmiechnął się.
 Już byli na krańcu trawy. Wyszli z niej i wpadli na... lwa!

  Było to lwiątko, może wchodzące w wiek nastoletni? Futro miało koloru brązowego, oczy intensywnie zielone. Spoglądał na nich ze strachem. Banzai szepnął do Shenzi:
- Wiejemy!
- Zgadzam się! - krzyknęła w popłochu Shenzi.
Cała trójka zaczęła zwiewać, aż się kurzyło. Eddie cicho piszczał.  Pobiegli już trochę, gdy usłyszeli żałosny krzyk.
- Nie zostawiajcie mnie!
Wołał tak głośno i smutno, że małym hienom zrobiło się wstyd. Shenzi i Banzai spojrzeli po sobie. Potem na Eda. W końcu zawrócili i stanęli przed lewkiem.
- Hej. Co tu robicie? - zapytał lekko się uśmiechając lew.
Banzai sztrchnął Shenzi, by mówiła.
- J-jesteśmy na wycieczce... - powiedziała nieśmiało.
Lwioziemiec chwilę się zastanowił.
- Jestem Taka. A wy?
Shenzi znów przemówiła pierwsza.
- Ja jestem Shenzi.
- Ja Banzai, a to Edi...
Nagle wszystkie hieny zamarły. Spadł na nie tajemniczy, ogormny cień.
- Hej, o co chodzi? Mam coś na twarzy?
To jednak nie było to...
~~
Jak myślicie, co zobaczyły hienki?

2 komentarze:

  1. Musisz przerywać w takim momencie? Jestem strasznie ciekawa co się stanie dalej.....
    A co do pytania według mnie zobaczyli jakiegoś lwa a dokładniej Ahadiego.
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń